Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności [przeczytaj].    AKCEPTUJĘ    Nie zgadzam się    [Zamknij]

Znaczenie imiona męskie żeńskie pochodzenie imienia imieniny numerologia...

Gdzie się podziała magia słowa?



Niezwykle trudno jest, patrząc przez pryzmat jakości czasów miłościwie nam panujących rozprawiać o wartości słów, a co za tym idzie jeszcze trudniej jest mówić o ich magicznym zabarwieniu. Jakiekolwiek przejawy magii są dzisiaj szczodrze obdarzane pejoratywnym zabarwieniem.

Niezwykle trudno jest, patrząc przez pryzmat jakości czasów miłościwie nam panujących rozprawiać o wartości słów, a co za tym idzie jeszcze trudniej jest mówić o ich magicznym zabarwieniu. Jakiekolwiek przejawy magii są dzisiaj szczodrze obdarzane pejoratywnym zabarwieniem.

Jak nikt inny - my, ogół jutra upubliczniamy skutki postępującej gdzieś w środku naszego jestestwa choroby - chronicznej nienawiści do wszelakiej maści mistycyzmu. Brzydzimy się zarówno czarów, czarownic i czarowników jak i kogoś, kto jest niezmiernie czarujący. Zamiast zaklinać - chętniej wyklinamy, szeptać - krzyczymy, a jedyne co dostatecznie jeszcze lubimy to przeklinanie, które w naszych ustach nabiera oderwanego od pierwotnego znaczenia charakteru. Ponad wszystko bowiem staramy się nie zwalniać i ciągle iść z biegiem czasu - nie zwracając uwagi na to, w którą stronę ów wiekowy pochód zamierza skręcić. Bo przyszłość wyrzeka się sięgającej początków świata kultury magii. No bo po co nam dzisiaj wróżby, czary i zaklęcia skoro otoczeni jesteśmy wszechwładną kopułą jakże namacalnego komputera, telefonu komórkowego i własnego ego, gwarantujących nam wieczny spokój na ziemskim łez padole! Wolimy nie myśleć o tym, co nieznane, niezbadane i co sklasyfikować należałoby najprędzej jako tezy, których częstotliwości nie pokrywają się z częstościami na jakich odbierają wszystkie, największe ?elektroniczne mózgi? świata.

Tematy tabu są ogólnie rzecz biorąc poznania niegodne, chyba, że świat przedstawia je jako rozwikłane, oczywiste i okraszone wystarczającym komentarzem. Bo rytuał słowa nie ogranicza się, na nasze nieszczęście do naciśnięcia klawisza i błogiego oczekiwania na efekty wzmożonej pracy twórczej maszyny. Aby coś stało się magiczne, czarujące i w swej formie wizjonerskie wymaga kreatora, obdarzonego pierwiastkiem duszy i umysłu, potrafiącego szanując przeszłość i spoglądając w przyszłość mówić o teraźniejszości. Posiadające takowy, mistyczny charakter dzieła są dziś tak samo niepopularne jak i strach i ogólne oburzenie powodujące. Gdy ktoś jest w swym działaniu choć odrobinę mistyczny to obdarzony zaraz zostaje mianem manipulanta, niewymiarowego , bo w jakiś sposób odstającego od ogólnie przyjętych kryteriów oceniania. Coś, co w jakiś nieprawdopodobny, a przez swą nie do końca zbadana istotę formy nierzadko w kusząco tajemniczy sposób jest pociągające, staje się nie tyle co urokliwe, ale podejrzane, a co za tym także idzie - niebezpieczne.

Okrutnej generalizacji poddawane są tym sposobem nie tylko potoczne frazesy, zaczerpnięte z kultury baśniowej, ogólnie przyjęte wzorce oraz motywy, ale i popełnione przy użyciu mistycyzmu słowa wiersze - manifesty duszy nieposkromionego człowieka. Zamiast kajać się męczącą interpretacją fraz stworzonych przez tych naprawdę wielkich, wolimy od czasu do czasu zagłębić się w bezpretensjonalną utopię trzeciego wymiaru i z zapartym tchem podziwiać wyczyny animowanych herosów rodem z fabryk na Tajwanie. Z drugiej strony ? uczestniczymy w filmowym wampirzym tańcu zza Oceanu, w którym prym wiodą wytapetowani i wymuskani gwiazdorzy bez charyzmy. Choć może nie do końca pozbawione magii, ale na pewno nie wymagające stuprocentowego zaangażowania uwagi widowiska te są dla nas jak wyłożone na tacy sny o potędze, lataniu, miłości z krwią w tle. Projekcje takie zastępują nam pokrótce drzemiącą gdzieś w środku potrzebę dotknięcia czegoś nierzeczywistego, obcowania z niepodważalnie tajemniczą materią, uzyskania wyższego stanu świadomości pozwalającego na głębsze, magiczne odczuwanie tak szarej rzeczywistości.

Bezczelnie kupujemy magię na użytek codzienny i nie posiadając dostatecznej ilości odwagi czy kreatywności ? łasimy się jedynie na medialną kopię dającą złudne poczucie bycia kimś wyjątkowym. Tym sposobem, dajemy uwodzić się tanim, nierzadko pospolitym i powszechnie dostępnym dogmatom magii XXI wieku - wszelakiej maści mass ? mediom propagujących jakże komercyjnych w swym mistycyzmie szeptunów ( a może raczej krzykaczy?). Prawdziwa magia na skutek upodlenia i unifikacji gustów odbiorcy umiera, a jej miejsce zajmuje jakże lekkostrawna wizja pięknych Edwardów Cullenów, czy nieletnich czarowników z Hogwartu...

Wszystkie naleciałości prawdziwego mistycyzmu, pojmowanego zarówno w sferze codziennego życia jak i metafizycznych wypowiedzi artystów reprezentujących wszystkie dziedziny sztuki (i artyzmu) są dziś niewygodne, niepotrzebne, niebezpieczne a niekiedy nawet gorszące. Ale czy można się dziwić, skoro jedynym rytuałem jaki dziś zaciekle praktykujemy jest rytuał wzbogacania się? Magię podziwiamy w najpodlejszym z wydań jedynie na ekranach kin a określenia ?magiczny? i ?czarujący? z lubością spoglądając na zachodnie estetyki konsekwentnie skreślamy ze słowników należnej nam geograficznie codzienności. Idziemy ślepo za tym, co popularne, co ściąga masy a co tworzy współczesną kulturę tzw. magii. Spodoba nam się wszelaka ?abrakadabra? pod warunkiem, że innym też się będzie podobać. A to, co przeznaczone do węższego grona odbiorców i jakże od tej potocznej ?abrakadabry? abstrahujące schodzi na margines bezużyteczności. To co, że pełne uroku, pouczające i naprawdę magiczne?

Unifikacja to chyba najszybciej rozpowszechniająca się choroba zakaźna obecnego stulecia.

Iluzję wyjątkowości dają nam rozmaite mody, a co za tym idzie ? przynależność do konkretnych kast, grup społecznych czy subkultur w ramach których schemat jest dalej powielany ? tyle, że w węższym gronie. Unifikacja dosięgła także magii. Ubrane na czarno, posępne, wystylizowane na krwiożerczego wampira Belle czy Edwardów możemy spotkać na każdym kroku, czy mówiąc sugestywniej ? w każdym gimnazjum Pozornie inne, niezwykłe, wrażliwsze są jedynie kopią kinowego pierwowzoru. Od ?standardowego nastolatka? polska entuzjastka Belli Swan różni się tylko tym, że jej rodzice zafascynowani byli Izaurą i tak właśnie nazwali swoja latorośl.

Magia ewoluuje, schodzi na margines. Podążając za modą ? w myśl masowych idei ? wychowujemy swoje dzieci determinując w ten sposób swoją i ich przyszłość. Może warto zainwestować w indywidualizm? Nazwy mają charakter życzeniowy: przeklinają, zaklinają, determinują los. ¦wiata to nie zmieni, ale prywatną rzeczywistość tak.

Wystarczy, że nadamy jej magiczne imię.


system komentarzy zapewnia Disqus